wtorek, 5 czerwca 2018

piątek:
dzień dziecka, pojechałam na depilację w końcu haha
i spontanicznie spotkałam się z tatą, który zaproponował lody,
zjedliśmy wegańskie, bezcukrowe, z avo <3
wzięłam czekoladę, szarlotkę i mięta-imbir-cytryna, przepyszne!
potem zrobiłam szybkie zakupy i frytki pieczone na obiad.
i mając wenę do wieczora, zajęłam się pisaniem pracy! analiza the brown bunny c;
i do 23 z małymi przerwami na psa i jedzonko (ostatnia botwinka, mam dość już)
pisałam bez opamiętania haha i zanalizowałam to co chciałam wtedy.
i poszłam spać, a śniły mi się dziwne zdania o nicowaniu rzeczywistości ontologicznej.



 

 



sobota:
słonko nadal w pełni, ja po dość ciężkiej nocy, do południa jeszcze kończyłam analizować ten film. została mi wtedy ostatnia - już zmysłowa, dosadna, bataille'owska - scena. 
trochę ciężej mi już szło, ale ostatecznie się udało. potem na spacerze z psem zadzwoniłam do julci. i miałam dobry humor, bo mimo, że szło ciężej to spokojnie sobie robiłam.
no i potem pietruszka po tunezyjsku na obiadek i po południu już odpoczywałam, 
gadałam z mamą trochę, spędzałam czas sama i w końcu mogłam sobie obejrzeć i dokończyć w spokoju serial (american horror story), ale to ostatni sezon i mi smutno! i zjadłam wegańską pizzę też c: było fajnie.
 
 







 niedziela:
poszłam sobie na długi spacer z psem rano, pogoda jak zwykle sympatyczna,
potem zjadłam czekoladową owsiankę, moją ulubioną, wiadomo.
potem w natchnieniu i na spokojnie i w dobrym humorze, dopisałam zakończenie pracy c:
i jestem z siebie niesamowicie dumna! bo zrobiłam co chciałam, wcześniej niż chciałam, i to w wenie, nie zmuszałam się c: więc bardzo fajnie. teraz już nie obchodzi mnie co odpisze ona i kiedy się obronię, ale dla siebie to napisałam! i wysłałam jej wtedy (ale oczywiście nie odpisała jeszcze;p).
i ten dzień miałam luzik, oczyściłam się, spokojnie mówiłam, znowu zjadłam pietruszkę,
rozmawiałam z mamą, pisałam ze znajomymi, przez telefon rozmawiałam z ciocią elizką,
a wieczorem zrobiłam szybki sos pomidorowy i makaron bezglutenowy penne
i zjadłyśmy sobie razem z mamą <3 oglądając poznaj moich rodziców hihi

 





no i wczoraj:
kolejny dzień dobrego samopoczucia, 39.4 o dziwo!
do południa fejsik hihi, potwornie gorąco, ale i wietrznie!
nie udało się wyciągnąć znajomych haha
ale spotkałam się z tatą w pysznej Falli <3
falafelki na bazyliowym hummusie, warzywka i szparagi,
potem zrobiliśmy zakupy małe i odwieźliśmy psa.
wieczorem trochę zmęczona znowu byłam, ale obejrzałam 'poznaj naszą rodzinkę' haha 3 część;p
i zjadłam makaron z grochu z rzodkiewką.



 




dobra, nie mam powodów do złego humorku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz