poniedziałek, 27 sierpnia 2018

to wczoraj:







o poranku czułam się dobrze, długi spacer z psem. wtedy było mega zimno, co już mnie trochę z pantałyku wybiło. miałam wczoraj generalnie mętlik we wnętrzu. ale starałam się nie poddawać za bardzo. byłam na spacerach z psem całkiem długich, na lunchoobiad zjadłam chrupkie chlebki z tofu i warzywkami, odkurzyłam też w swoim pokoju. wieczorem zrobiłam na kolację bakłażana duszonego w pomidorach z pastą curry + ryż i świeży szpinak. dobre było. ale śpiąca jakaś byłam..
i była pełnia.

a to już dzisiaj:






no dzisiaj krytyczny alert rano i przez to jestem ciut zagubiona. no i jest znowu zimno! 
ale już chyba wymyśliłam jaką kurtkę będę nosić! taki płaszczyk - i dzisiaj go znajdę. to już nie przelewki, a marznąć nie chcę. ontologicznie jestem nadal wybita. dzisiaj wyjdę z psem, dopiero o 16 wychodzę na jogę - jakąś inną tym razem, a potem spotykam się z J. nie chcę za dużo kasy wydawać.. a w tym tygodniu może tak być przed wyjazdem :|
no nie wiem co to będzie ogólnie. ze wszystkim. w tym tygodniu sporo do zrobienia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz