piątek, 30 września 2016



oczywiście wierzę, że istnieją lepsze dni niż ten dzisiejszy,
ale byłam dwa razy z psem na dłużej i czytałam książkę.
a teraz wychodzę na spotkanie klasowe z liceum.

czwartek, 29 września 2016



nie muszę się nigdzie spieszyć, 
mogę dalej żyć sobie powoli i według swoich potrzeb.
cieszę się na spotkanie z łucją! 

dostałam wczoraj plan zajęć i nie jest za ciekawy, pewnie będzie strasznie.
ale jak zwykle pamiętam, że co będzie to będzie, a ja dam radę.
cokolwiek się nie stanie, to przynajmniej zawsze mam gdzie wrócić - dom
i do czego wrócić - książki. teraz tak myślę.

wtorek, 27 września 2016




 jeszcze jakieś pozostałości głupkowate:p

z kim pojeździłyśmy (właściwie ja, kim musiała iść:p) na desce,
potem zaniosłam film do fotografa - jutro odbieram!
a przed 15 poszłam na spacer z psem, było całkiem ciepło, tak więc do domu zawitałam po 17.
słuchałam muzyki, przeszłam mnóstwo kilometrów, a pan w tramwaju był niemiły.
na 18 pojechałam do głównego spotkać się z ciocią, w pueblo zjadłyśmy tortille pyszne
(była nawet wegetariańska z tofu <3) 
a po kolacji do retro na krem jaglany i herbatę.
no i w domu zjadłam trochę czekolady, ale potrzebowałam tego:p
wierzę, że herbatka z morwy naprawi mój błąd:p




sama nie wiem. ale dobrze że świeci słońce i jest póki co całe niebieskie niebo.
czuję się trochę bez sensu, ale dlatego za coś się zaraz wezmę. 
zaraz widzę się z kim a po południu z ciocią. mam ochotę się wyrwać. bardzo.

poniedziałek, 26 września 2016



zaraz idę do fryzjera, a potem zamierzam miksować.
wczoraj byłyśmy z mamą na rowerach i wgl się nie zmęczyłam! 
nawet pod tą wielką górę do mojego domu, byłam w szoku:p
wieczorem poszłam z tatą na nerve do kina i gorąco go polecam!
muszę znaleźć więcej filmów z emmą roberts, bo chyba wszystkich jeszcze nie widziałam.

nie chcę by moje sny przesłoniły rzeczywistość, dlatego
ucieknę sobie dziś do dziadków po obiedzie, by nie myśleć. nie ma doła!

niedziela, 25 września 2016




grzywka na szczęście jutro będzie o wiele krótsza;p
wczoraj oglądałam cudne filmy (nie po raz pierwszy!)


i rozczesałam w końcu włosy, ale nie wiem czy to był dobry pomysł;p
dziś znowu świeci słońce! jupi

sobota, 24 września 2016



dzisiaj miły dzień. zawitało słońce. ubrałam sukienkę.
poszłam do lumpków i w każdym kupiłam jedną rzecz.
wyszłam z tastym i to był dość niefortunny spacer ale tak się zdarza;p
spotkałam się z babcią, pospacerowałyśmy po długiej, zjadłyśmy w wegańskim barze 
i posiedziałyśmy na deserze i herbacie w kawiarni retro.
wyszłam znowu z psem, tym razem na dłużej, słuchałam muzyki.
a teraz jeszcze nie wiem, ale jestem w bluzie, w domku i zaraz zjem kolację.

czwartek, 22 września 2016



na razie martwię się, bo jest deszczowo i brzydko,
a to mi zdecydowanie nie sprzyja!


środa, 21 września 2016



świeci słońce, niebo jest bezchmurne,
ja czuję się dobrze i pierwszy raz w sądzie zaliczony:p
teraz cały dzień przede mną!
żyję w zgodzie ze sobą c:

mój profil na facebooku TUTAJ

wtorek, 20 września 2016



dzisiaj mój dzień zdecydowanie nie jest pozytywny.
coś mi nie pasuje. i zaraz po top model od razu idę do łóżka.





do tej pory spotkałam się z domi, znowu pogadałyśmy, to jest super
założyłam kocią bluzę, ale to tylko na rower;p
przypadkowo mignął mi tramwajowy i znalazłam grosika c:
a teraz ruszam do galerii,

poniedziałek, 19 września 2016




spotkałam się z alą i niestety nie znalazłyśmy naszego słoja.
ale to nic! nie ma co się tym przejmować. zrobimy nowy. trudno. widać tak miało być:p
skończyłam na dobre mój ukochany serial, ale zacznę go od początku.
mam dobry humor i mam ochotę gadać i filozofować.
wysłałam też paczkę i zamknęłam ten rozdział.
a zaraz zjem obiad.


niedziela, 18 września 2016

wczoraj wieczorem wyglądałam właśnie tak





poszłam tam. przekonałam się. w sumie zaspokoiłam swoją wiedzę.
nawet miałam pewną chwilę totalnej euforii.
potem i dziś w ciągu dnia dopadło mnie lekkie podłamanie,
ale obejrzałam dużo odcinków awkward i poszłam na bardzo długi spacer z psem - 2,5h.
przesłuchałam dwie pasujące do sytuacji i nastroju płyty.
no i pogadałam też z przyjaciółmi.
i chyba decyduję się na lot do holandii w ten weekend!
 

sobota, 17 września 2016



jest lepiej. mimo paru dręczących powracających myśli trzymam się.
żyję wolniej i mogę być sobą. mogę robić co chcę.
i mam czas na moich przyjaciół, którzy są cudowni.
słucham sobie marii peszek i wierzę, że dokładnie tak miało być.

środa, 14 września 2016



teraz już nawet nie ma rozłamu pomiędzy dobre i złe
teraz jest jedna bezkształtna masa.
ale postanowiłam (już kilka dni temu), że będę malować częściej usta.
bo czemu nie.

poniedziałek, 12 września 2016

kończę wszystko. albo właśnie zaczynam.
ale raczej kończę.


wstałam. jest ciepło. założyłam jedne z moich ulubionych ubrań.
zjadłam musli. zaraz napiszę w dzienniku i pojadę na uczelnię.
może to sądny dzień, a może nie. 
musi mi przestać zależeć. wtedy zawsze kończę źle.

niedziela, 11 września 2016


rozpoczęłam dietę, czuję się lepiej.
spałam długo i byłam na spacerze na poligonie z psem i mamą.

sobota, 10 września 2016


wyjazd można zaliczyć do udanych;p wkrótce zdjęcia! no i film jest fajny
wczoraj chillowy dzień, wieczorem znowu pizza i atlas chmur!
od dzisiaj kontroluję siebie!
serio.
a zaczynam od herbatki i birdy.

piątek, 2 września 2016




wczorajszy wieczór był miły, indyjskie jedzenie z ciocią
i deser w retro! potem singielka i wino z mamą,
a na koniec piosenka, która gra we mnie do dziś,
i rozmowa z sz. i wgl jakoś pozytywne myśli we mnie się pojawiły!
z nadzieją na najbliższe życie xd


zaraz rozpoczynam mą kilkudniową przygodę;p

czwartek, 1 września 2016


po dzisiejszych wydarzeniach postanowiłam spisywać też to co czyni me życie pechowym,
bo cokolwiek nie zrobię to zawsze wychodzi ta najgorsza opcja.
tak więc będę jednocześnie mówić co mnie uszczęśliwiło, ale także co wręcz przeciwnie.
bo są i lepsze i gorsze dni, a trzeba się pozbyć każdych.

tak więc dzisiaj, od rana czuję się grubo. nawet nie wchodzę dla bezpieczeństwa na wagę.
nie mogłam wybrać totalnie co ubrać. a to zawsze powoduje złe i niekomfortowe samopoczucie.
rajstopy zostały mi tylko świecące.
miałam w planach cudowne wyjście na rower, samotnie, z muzyką, z wiatrem we włosach, no a okazało się inaczej:
 zapomniałam wziąć bidonu z wodą, który sobie przygotowałam,
mp4 była rozładowana mimo, że specjalnie na noc ją podłączyłam.
gdy chciałam odpiąć rower, okazało się, ze kluczyk do linki jest złamany.
tata przyjechał i ciął linkę piłą. tak więc trzeba kupić nową.
mój autobus miał być za 10min, więc wsiadłam w inny.
ten na 2 przystanki przed moim rozkraczył się. 
wysiadłam więc z rowerem i pojechałam w stronę domu, po czym patrzę, a ten autobus ruszył.
no i jeszcze allegro przysłało mi jakiś rachunek do zapłaty.
:c  







no więc skończyłam pracę! aż mi dziwnie
wczoraj na uczczenie tego - wielka pizza i mulholland drive!
niesamowity jest ten film:o

a zaraz wybieram się na rower
nie zrażę się tym, że przytyłam 10000kg