to wczoraj:
trochę taki nieswoi dzień - deszczowy, zimnawy, szary i początek beze mnie. pojechałam na uczelnię po owocowym śniadanku, angielski, rosyjski, potem spotkałam się z tatą do avo, gdzie zjadłam kotleciki gryczane z pieczarkami i śliwką c; no i w końcu.. miałam przebudzenie i odzyskałam siebie.
trochę łatwiej mi potem było - byłam z psem, w sklepie. mimo deszczu. robiłam kolację, czytałam o notting hill carnival i przygotowałam źródła do pokazania na seminarium. no i poszłam spać. ale chcę jeść mniejsze porcje:|
no a dziś uczelnia cały dzień, zjadłam śniadanko, teraz jeszcze niecała godzina do wyjścia. ostatni ciężkawy dzień, potem pójdę sobie gdzieś zjeść na mieście. ale ogólnie to chcę trochę zmniejszyć porcje, bo czasem aż za dużo ;_; próbuję się nie przejmować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz