oj ciężki tydzień.. związany z pracą
- rozpoczęcie, umowa, szkolenie, aż dziś wypowiedzenie xd
a jutro idę sama otworzyć zmianę...super.
wnioski, papiery, biegania, latania:p
a to była niedziela - spacer z tatą, dziwny obiad, wieczorem popcorn i horror azjatycki.
a tu poniedziałek. dzień wolny. decyzja i informacje.
obiad w avo z tatą i lody wege słony karmel ♥
i milion zakupów i późny powrót do domu:
adrenalina i gaz :p
a to wtorek, pierwsze szkolenie.. masakryczne.
obiad własnoręcznie przygotowany - no i moc zakupów i walka o siłownię.
<nieudana>:
a to środa - wczoraj ♥:
pełna zmiana, jeszcze gorsza niż poprzedniego dnia.
i nieudolne próby wykaraskania w trakcie..
a potem słoneczko, czułam się ładnie i całkiem szczupło,
długi spacer jaśkową od wrzeszcza na piekarniczą:p
zajazd do tesco..potem dom, pisanie i sporządzanie pism - o zerwanie umowy.
i finally pizza - pyszna:3 - i końcówka sezonu stranger things. czyli nocne oglądanie :3
i znowu spałam ok. 4,5h.. ale było cudownie.
(ale czułam adrenalinę też, lęk i silne emocje i podjęłam parę decyzji!)
exactly.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz